czwartek, 1 lipca 2010

Ciasta i inne słodkości

Ostatnio mój komputer choruje. Ma problemy z włączaniem się, działaniem niektórych programów i ogólnie jet jakiś taki rozbity. Biedak złapał jakiegoś wirusa. Dlatego nie chciałam go męczyć zamieszczaniem nowych postów. Teraz czuje się nieco lepiej, ale nie wiem jak długo to potrwa. Wizyta u lekarza chyba będzie niezbędna :(

Korzystam więc i zdaję relację z pracowitego weekendu oraz początku tygodnia, który minął pod znakiem ciast i innych słodkości.

Ostatnio gorąco, więc starałam się nie używać piekarnika, a przynajmniej tak było w zamyśle. W rezultacie powstało tylko jedno ciasto na zimno.


Spód zrobiłam z pokruszonych herbatników, zmieszanych z 4 łyżkami stopionego masła. Na górę wyłożyłam bitą śmietanę, zmieszaną z 1/3 szklanki wody, w której rozpuściłam łyżeczkę żelatyny. I jeszcze wrzuciłam pokrojone w drobną kostkę brzoskwinie. Całość polałam stopioną czekoladą. Wyszło pycha, choć śmietana słabo stężała.

W poniedziałek zerwałam się z łóżka skoro świt i popędziłam do Lidla. Oto co kupiłam:



Śliczne kokilki, w ilości ośmiu sztuk. No to teraz się zacznie: creme brulee, creme caramel, suflety....

W lodówce zabłąkał się talerz truskawek. Jakoś nikt nie chciał ich zjeść na surowo. Nie było wyjścia. Upiekłam kruche ciasto z truskawkami. No i zaprosiłam przyjaciółkę. 

Ciasto wyszło ultracienkie :) Powiedzmy wersja light.


Ciasta wyszło trochę za mało gdyż proporcje wzięłam z głowy: 2 szklanki mąki tortowej, kostka margaryny, 3/4 szklanki cukru pudru (zawsze daje puder bo dzięki temu jest naprawdę kruche) i dwa żółtka. Szczerze mówiąc, truskawek też było niewiele. Zagotowałam je z 2 szklankami wody i 1/3 szklanki cukru. Zrobiło się jeszcze mniej ;)

Wszyscy się śmiali, bo ciasto po upieczeniu miało mnij niż 1,5 cm.

We wtorek postanowiłam zrobić Creme Brulee. Trochę się obawiałam. Oto przepis z jakiejś gazety:

KREM BRULEE

SKŁADNIKI:
• pół litra śmietany kremówki (36%)
• 6 żółtek
• 1/3 szklanki białego cukru
• 4-5 łyżek brązowego cukru
• laska wanilii
• dowolnie: świeże figi lub inne owoce
• kilka listków mięty lub melisy do przybrania

PRZYGOTOWANIE:
Laskę wanilii przeciąć wzdłuż. Czubkiem noża wyskubać miąższ, resztę pokroić jak najdrobniej. Wszystko posypać łyżką cukru i rozetrzeć wałkiem, by cukier wchłonął jak najwięcej aromatu. Śmietankę wlać do rondla, wsypać cukier, utartą wanilię i mieszając, podgrzewać, nie dopuszczając do zagotowania! Gdy na brzegach garnka pojawią się bąbelki, zdejmujemy z ognia.
Żółtka włożyć do miski i lekko ubić mikserem (najniższe obroty), aż będą dobrze rozmieszane, ale nie puszyste. Małymi porcjami dolewać lekko przestudzoną śmietankę. Dokładnie mieszać przed dolaniem kolejnej porcji, ale starać się nie napowietrzać kremu. Powinien być gładki i lśniący, ale nie puszysty.
Masę przelać przez sito do żaroodpornych miseczek. Nagrzać piekarnik do temp. 95 st. i wstawić krem. W czasie pieczenia masa nie powinna wrzeć, bo zamiast kremu zrobi się jajecznica. Pieczemy 50-60 minut. Po tym czasie lekko trącić miseczki – jeśli na powierzchni nie rozchodzą się fale, krem jest gotowy (trącić każdą!!!).
Gdy krem ostygnie, wstawić go do lodówki na 6-8 godzin. Tuż przed podaniem powierzchnię posypać brązowym cukrem i przypalić specjalnym palnikiem, by powstała karmelowa skorupka. Jeśli nie mamy palnika, należy rozgrzać grill w piekarniku i wstawić miseczki pod grzałkę. Cukier może zacząć się topić już po 15 sekundach!!

Niby prosty, nic skomplikowanego. No i było tak: Nie miałam laski wanilii, wiec zastąpiłam cukrem waniliowym. A co do niespienienia masy - robiłam co mogłam, ale i tak się spieniła. Nie zrażając się przyłożyłam ją do kokilek - użycie sitka było bezpodstawne.  Piekły się około 1,5 godziny, zanim po "trąceniu" nie było fal. No i nie zrobiłam skorupki karmelowej bo nie mam, ani palnika, ani grilla w piekarniku :)

Zjedliśmy go dopiero na drugi dzień. Był wspaniały. Naprawdę super. Ale tak sobie myślę, że karmel na górze to trochę przesada. Podczas pieczenia i tak się zrobiła skorupka. Ja bym go polała raczej gorzką czekoladą, tak dla przełamania słodyczy. 

Oto zdjęcie:



Ponieważ zostało mi osiem białek postanowiłam zrobić bezy. Zniknęły błyskawicznie, ledwo zdążyłam zrobić zdjęcia.




No to by było na tyle, następnym razem będzie o filcowaniu :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...