wtorek, 24 lipca 2012

poniedziałek, 16 lipca 2012

I bindowanie to nic strasznego czyli drugi dzień DLWC 2012

W sobotę brałam udział w dwóch warsztatach: szycie notesów proste-podłużne, ale o tym będzie jak skończę, oraz drugi notes bindowany.
Pisałam już kiedyś o moich zmaganiach z bindownicą. Jakoś nie do końca się z tym urządzeniem rozumiem. Po warsztatach u Katriny umiem już mi bindownica nie straszna :) Dostałyśmy śliczne papiery Rapakivi z najnowszej kolekcji, a wszystko było bardzo ładnie przygotowane. Niestety na warsztaty się spóźniłam bo tak się złożyło, że nałożyły się z wcześniejszymi, no i w związku z tym nie dokończyłam swojego notesu. Chociaż nie było to jedyną przyczyną. W trakcie zajęć uświadomiłam sobie, że nie mam moich ukochanych ażurowych nożyczek Stamperii. Myślałam, że gdzieś mi wypadły i je zgubiłam. Może to głupie, ale normalnie popsuł mi się humor i odechciało mi się ozdabiać notes. Po powrocie do domu okazało się, że zostawiłam je na komodzie.....
No cóż. Notes już ukończony, miał być z przekładkami, ale z nich zrezygnowałam. Oto jak wygląda:




Nie będę pisać o zakupach, bo jak zwykle wydałam za dużo, a kupiłam za mało :) Już czekam na następne warsztaty.

niedziela, 15 lipca 2012

A jednak szycie jest fajne czyli pierwszy dzień DLWC 2012

Już myślałam, że dziś nie dam rady i ten post znów odwlecze się na nie wiadomo kiedy. A jednak się udało. Otóż chciałabym opisać swoje wrażenia po Dolnośląskich Letnich Warsztatach Craftowych. Było baaardzo gorąąąco, dokładnie tak jak rok temu. Jak już wcześniej pisałam wzięłam udział w trzech warsztatach. Zamierzam się pochwalić pracami wykonanymi na dwóch z nich, trzeciej jeszcze nie skończyłam.

W piątek uczestniczyłam w warsztatach u Stefci. W bardzo kameralnej grupie szyłyśmy Tildy, a właściwie Króliki. Ja z maszyna do szycia miałam już wcześniej do czynienia, jednak poza prostymi przeszyciami na kartkach czy notesach, nie sądziłam, że kiedyś jeszcze uszyję coś bardziej skomplikowanego. No, ale się zapisałam i strasznie mi się podobało. Serio. Uszyłam prawie całego królika, udało mi się nie pomylić kierunku jego nóg ;) No, ale nie zdążyłam uszyć ubranka. Dlatego dopiero dzisiaj mogę się pochwalić, w pełni odzianym Królikiem. Ale zanim zdjęcia, chciałabym napisać, że atmosfera na warsztatach była bardzo sympatyczna, a prowadząca cierpliwie pomagała mi z wkręcającą się nitką :)

Oto królik w ogrodniczkach nieco za dużych, bo zdążył schudnąć zanim się ich doczekał ;)




Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...