2 stycznia to niestety brutalny i bezlitosny powrót do rzeczywistości. Po świętach i Sylwestrze trzeba wrócić do codziennych obowiązków (czytaj praca czyli wczesne wstawanie :)) Jutro będzie lepiej. Mam nadzieję...
Postanowiłam, że pierwszy post w tym roku musi być o filcowaniu, dlatego troszkę czekałam z publikacją fotek filcowego kotowatego cosia. W założeniu miał być kot. A wyszło sama nie wiem co. Może Ktoś ma pomysł?
Filcowałam go z 18-mic merynosa australijskiego. Koszmarnie się taką delikatną wełnę filcuje igłami i bardzo długo. Oczywiście jak widać na zdjęciach wszystko mu się rusza :), tzn. wszystkie cztery kończyny oraz głowa.
WSZYSTKIEGO DOBREGO W NOWYM ROKU!!!